Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wchłonąć umié? Dlaczego natury bardzo bogate nie zużywają nigdy wszystkich swych bogactw, lecz zawsze coś z nich uronić muszą w konieczności, lub niepodobieństwach życia? Pytania te zadają mi te dwa światłe punkta, które zdają się patrzéć prosto w moje okna, jak dwie źrenice, zamyślone i smutne. Niech na czoło człowieka, który tam za niemi pracuje sam jeden, spłynie przynajmniéj cały spokój ciszy, bez goryczy tych i tęsknot, które często zawiera ona w sobie! Niech, w braku innych radości życia, pierś mu napełnią czyste pociechy spokojnego sumienia! Niech głowę jego, w zamian kochającéj piersi, któréj przy nim niéma, osłonią od zwątpień i znużenia chłodne, ale wierne dłonie pracy i wiedzy!
Dobranoc ci, Klementyno.
Marya.