Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

były w tym roku wyjątkowo bujne i liczne.
Gdy zaś rozmawiała z Jerzym o różnych właściwościach flory miejscowej, którą oboje zdawali się znać z biegłością miłośników i uczonych, Czesław myślał o niezmiernem bogactwie tej natury kobiecej, której przypatrywał się z zaciekawieniem coraz żywszem. Pracuje jak człowiek, rumieni się jak podlotek, czasem igra słowami i kwiatami jak wesołe dziecko. Natura przedziwnie wrażliwa maluje się w blasku jej oczu, w częstych rumieńcach twarzy i zbytecznej chudości policzków... nie maluje się tylko w ruchach zawsze spokojnych, nawet w chwilach wzruszenia lub pośpiechu, zachowujących czystość i spokój linii...
Nie była taką, nie była jeszcze taką przed dziesięciu laty. Życie — to rzeźbiarz czasem okrutny, ale czasem...
Z przestrachem spojrzał na Jerzego,