Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zadumą na białej twarzy, z coraz śpieszniejszym oddechem w piersi, migocącéj ozdobami ze złota i pereł.
We wnętrzu Lili dokonywał się akt psychiczny dziwny, a jednak naturalny zupełnie, niezłomnie logiczny, nieuchronnie konieczny. Umysłowe władze kobiéty tej nie były z natury ograniczonemi, ani zupełnie bezsilnemi. Wzięły je tylko i obezsilały niewiadomość głęboka, powszedniość otoczenia, błahość przyzwyczajeń. Od kolébki okuta w twardy dla niéj i uciążliwy pancerz suchych, pustych form i formułek, kołysana do snu próżniactwem rąk i głowy, olśniewana i truta błyskotkami zbytku i miodem pochlebstwa, myśl Lili, dość żywa i bujna z natury — spała. Aż oto zjawił się człowiek, który, niby rycerz zaczarowaną księżniczkę bajeczną, obudził ją i wywiódł z na poły ciemnego, na poły tęczowemi blaski umalowanego jéj pałacu. Wywiódł on ją z pomiędzy czterech ścian salonu i garderoby na świat széroki, napełniony niezliczoném mnóstwem zjawisk, zawrotnie, chaotycznie ze sobą pokrzyżowanych. On pierwszy to uczynił. Za słowem i za myślą jego szła myśl jéj jak dziecko pokorne a ciekawe, zawstydzone ubóstwem swém, a nowych cacek chciwe. Spotykanym po drodze zjawiskom przypatrywała się z radością istoty znudzonéj, która uczuwa że ją coś nakoniec zajmuje, zaciekawia, pociąga, z nadzieją istoty ze świata i życia swego niezadowolonéj, która spostrzega, że są na ziemi drogi i inne jeszcze niż te, któremi postępowała dotąd, i że na drogach tych znaléźć może to, czego pożądała, lecz posiąść nie śmiała, despotyczna a bezsilna, namiętna i lękliwa jéj wola. Nikt nigdy nie niósł przed nią kierowniczéj pochodni wiedzy, nikt nigdy nie wkładał w nią klejnotów uczuć wielkich, nikt jéj nie zbroił w możne oręże woli