Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kościele pannę Lilią Orchowską. Jaka piękna czarna lilia!” Poczciwy Łozowicz! moję Florę porównał niegdyś do hesperyjskiego ogrodu, jak włożyła na głowę ten kapelusz, co to z Warszawy jéj sprowadziłam, z gałęzią dojrzałych czereśni, dwiema gałązkami winogron i marchewką ukrytą pomiędzy trzema jabłuszkami. Naiwny kapelusik, stosowny do jéj wieku, ma się rozumiéć. Ale gdzie Lila? przy obiedzie jéj nie było i teraz nie przychodzi? gdzież moja czarna lilia?
Tak mówiła pani Malwina Ręczycowa, siedząc na kanapie obok gospodyni domu. Twarz jéj świéża, pomimo licznych zmarszczek, okrągła, pulchna, różowa, migotała uśmiéchem i połyskami siwych biegających oczów.
— Gdzie Lila? powtórzyła pytanie, rozkładając szerzéj fałdy jasnéj sukni i poprawiając na ramionach szal niemniéj barwny, jaskrawo odbijający przy czarnéj w półzakonnéj szacie pani Leontyny.
— Lila, kochana ciociu, tak mi się dziś rozkaprysiła,że nie pozwoliłam jéj wyjść do gości. Tak jest gwałtowną... upartą...
— Rozrywek by jéj trzeba, duszo moja! przerwała pani Malwina, rozrywek koniecznie! Wierz mi, że niéma lepszego lekarstwa na kaprysy, upór, nieposłuszeństwo...
— Ja znowu sądzę, ciociu, że umartwienia ciała bywają bardzo zbawiennemi.
— Nie wierz w to, kochaneczko, nie wierz ani trochę! Umartwienia nigdy do niczego nie prowadzą. Pamiętasz jakeś po śmierci rodziców swoich przyjechała do mnie pod moją opiekę?... Byłaś smutna, zamyślona, zwyczajnie jak piękna sierotka. Nie miałaś wtedy więcéj jak lat 15.... ale ja cię prędko z melancholii wyleczyłam. Zaczęłam cię rozrywać.... pamiętasz?