Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kajetan, jadąc wciąż zwolna, przypatrywał się szczególnemu orszakowi temu, który, jak stado ptasząt, z gniazda wymknął się z białego dworku, otulonego skrzydłami ciemnych borów. Im bardziéj zbliżał się ku drodze, tém wyraźniéjsze odgłosy śmiéchów i szczebiotów dziecięcych rozbrzmiewały w cichém, czystém powietrzu.
Po chwili wyróżniła się postać orszakowi przodująca. Była to postać dziewczęcia, w białéj sukni perkalowéj, w słomianym kapeluszu, z pod którego spływały dwa długie, płowe warkocze. Za nią biegły dzieci; z tych dwoje blade i chorowite miało twarzyczki, a ubrania ich świadczyły o pochodzeniu szlacheckiém; inne, z pyzatemi, rumianemi policzkami, w koszulkach grubych lub sukiennych kaftanach, pochodziły widocznie z wioski jakiéjś, z téj może, któréj parę chat szarych wychylało się z za ciemnych sosen ocieniających dworek ze stawem.
W pobliżu drogi, w małej wklęsłości gruntu, wysoką trawą pokrytéj, rosło kilka grusz starych i rozłożystych. Był to rodzaj altany, przez samę przyrodę zasadzonéj, cienistéj, chłodnéj, szumiącéj zcicha gęstym liściem, który splatał się u góry w przezroczyste sklepienie.
Dziewczyna w białéj sukni wbiegła pomiędzy stare grusze i usiadła w ich cieniu. Zdjęła z głowy kapelusz, a rzucając go na trawę, wyciągnęła ręce ku dzieciom, które gwarnym rojem napełniły altanę. To téż drobna gromadka w mgnieniu oka skupiła się przy niéj.
Twarz miała ściągłą, o liniach niewysłowionéj słodyczy, kibić wysmukłą, w kształtach swych drobnych mającą cóś dziecinnego i przedziwnie dziewiczego zarazem. Z przezroczystą skronią wspartą na dłoni, siedziała teraz biała i spokojna, z łagodném światłem w oczach i z bladoróżowe-