Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

suwając się z łachmanów rękawa, drżała ze wstydu, a z nędzy o jałmużnę błagała. Widziały ich progi możnych, gdy przybywali ku nim codzień, co rano, i z pokorą głęboką, z uporczywością niczém niezrażoną powtarzali zawsze jeden i ten sam błagalny wyraz, błagalnym wymawiany głosem: pracy! pracy! Widziały ich nakoniec ponure głębie szynkowni miejskich, gdy wstępowali w nie, aby zgryzotę swą zalać ognistemi kroplami trunku; widziały ukryte wśród zaułków lub murów starych szulernie, gdy zasiadali w nich nad stołem, aby od kart zatłuszczonych i cuchnących otrzymywać to, co dotąd uczciwa dawała im praca.
Z licznéj gromady tych świeżo powstałych proletaryuszów w każdém mieście, w każdem miasteczku znalazło się po ludzi kilku lub kilkunastu, którzy się jęli zajęcia najbliżéj spokrewnionego z tém, jakie mimo woli swéj opuścili. Ogłosili oni gotowość swą do załatwiania interesów prawnych tym wszystkim, którzy załatwiać ich samodzielnie nie chcieli lub nie umieli.
Augustyn Szyłło był jednym z tych, co się tego środka zarobkowania najpierwsi chwycili. Współzawodniczyło z nim kilkunastu dawnych kolegów jego, i pośród téj świéżo zgrupowanéj klasy nie on téż osiągnął pierwszeństwo.
Jak wszędzie bywa, tak i tu miejsca najzyskowniejsze, najzaszczytniejsze, zajęły głowy najzdolniejsze, charaktery najenergiczniejsze. Jak wszędzie tak i tu w opinii publicznéj, w zaufaniu i sympatyach ogółu i w wynikającém z nich powodzeniu szale kołysały się póty, póki charaktery silne, wyraźne i zdolności wyższe nie przeważyły. Dwaj, trzéj ludzie ze świéżo powstałéj klasy wystrzelili nad wszystkich innych, zdobyli sobie klientelę liczną i zamożną, zarobki obfite, działalność szeroką i użyteczną. Inni pozostali