Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w domu, oprócz najmłodszych dzieci i pana Fabiana, byli na nogach.
Michalina weszła do garderoby i zobaczyła panią Adelę, stojącą przy otwartych drzwiach śpiżarni, w białéj spódnicy, w nocnym czépku i watowanym długim kaftanie. Panna Antonina, w rannym także i równie zaniedbanym stroju, czyściła przy oknie klatkę, w któréj kącie senne jeszcze tuliły się dwa kanarki. Pani Eustachia, ubrana w negliż biały, wytoczyła się również ze swego pokoju i zwracając się do garderobianych, wycedziła z powagą:
— Proszę o kawę!
Michalina uprzejmie pozdrowiła dwie kobiéty i zbliżyła się do gospodyni domu. Rezydentki ścigały ją wzrokiem pełnym niechęci.
— Osoby te, trzepała cichutko panna Antonina, mogłyby poszukać sobie gdzieindziéj jakiego zajęcia.... To egoistka, bez serca!
— To prawda, szepnęła również cicho pani Eustachia, komu to świat reformować? Guwernancisko jakieś!
Z szeptów tych można było się domyślić, że obie antagonistki złączyły się tym razem i że podsłuchać musiały wczorajszą rozmowę pani Adeli z Michaliną.
Dla pani Adeli pora dzienna była porą zgryzot, irytacyi, prac ciężkich i nieustannych. W téj chwili ścigała i ona wzrokiem poruszenia kucharza, który napełniał w spiżarni rądle swe wiktuałami
— Może pani pozwoli abym ją w czém wyręczyła? uprzejmie do pani domu przemówiła guwernantka. Ludka porządkuje swoje książki i nie potrzebuje mię jeszcze w téj chwili.....
Pani Adela spojrzała na mówiącą podejrzliwie nieco i wywówiła sucho „dziękuję!”