Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły przez chorobę dawną swą jasność, i sama nie rozumiesz tego co mówisz.
Na dźwięk pełnego spokojnej energji głosu Augusta, Anastazja umilkła; nie uspokoiła się jednak, bo oczy jej błyszczały wciąż gorączkowo, biegając niecierpliwie z przedmiotu na przedmiot, a drżące palce znowu suknią szarpać zaczęły.
August w milczeniu usiadł przy otwartem pianinie, i dotknął rękami klawiszów. Na dźwięk instrumentu Anastazja drgnęła całem ciałem, i wyciągając przed siebie obie ręce, krzyknęła:
— Nie graj! nie graj! nie mogę w tej chwili znieść muzyki!
August powstał, i znowu zaczął milcząc chodzić po pokoju. Chora znowu wiodła za nim niespokojnym rozdrażnionym wzrokiem; wązkie usta jej to zaciskały się, to rozwierały, ręce drżały coraz bardziej.
— O czemże tak myślisz? zawołała w końcu głosem objawiającym najwyższe wzburzenie; zapewne o tych młodych i zdrowych i ładnych maseczkach, które spotykałeś dziś na mieście! i porównujesz je ze mną, i myślisz że nie masz w domu szczęścia! że wracając zmęczony i zmartwiony znajdujesz postarzałą i schorowaną kobietę, grzejącą u komina bezwładne nogi, i nie masz obok siebie ładnych usteczek, któreby ucałowały twoje młode usta, i młodej dłoni któraby z pieszczotą przesunęła się po twem zmęczonem czole! Ty myślisz o tem wszystkiem, prawda? i pragniesz aby tu na mojem miejscu