Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Załość mi serce ściska, gdy pomyślę, że to, w co tyle pracy włożyłem, teraz opuścić mi przychodzi. Ta fabryka była fundamentem, na którym rychle może wzniósłbym wysoką budowę. Przez ten rok pierwszy już zyski dawała; w latach przyszłych większe dawać będzie, a w późniejszych to pewnie i ogromne. Cóż, gdy ten strumień obfitości nie dla mnie już pociecze!
Pytanie: dlaczegóż, oświadczając się o Anastazyę, dobrowolnie naraził się na wszystkie te utrapienia i utraty?
Po krótkim namyśle, w ziemię patrząc, odpowiedział:
— Ja i wprzódy już do panny Anastazyi upodobanie czułem, ale na nie nakładałem pęta, w związku tym ani honoru, ani zysku dla siebie nie widząc. Ale kiedym ją nieszczęśliwą i przez krewnych srodze krzywdzoną obaczył, cościś rzuciło mię do niej, cościś nakazało mi zostać dozgonnym opiekunem jej i obrońcą...
Mówiąc to, pan Apolinary ani domyślał się, że ten moment, w którym go cościś porwało i rzuciło, był pewnie momentem w życiu jego najpiękniejszym. Prawdę zresztą rzekłszy, do wzbicia się ku wysokości tego momentu cyfra sukcesyi dziaduniowej odrobinę dopomódz mu mogła. Jak tam zresztą było, to było, ale