Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze spuszczoną głową milczał chwilę, idąc zwolna i laseczką wierzchołki traw przy drodze rosnących potrącając.
Potem dalej mówić począł:
— Co się tyczy panny Anastazyi, to najpierw, powinowata mi jest i od dziecinnych lat swych znajoma, a z tego i podufałość między nami łatwo wyrodzić się mogła. Po drugie, ze wszystkich tutejszych panien ona jedna może być dla mnie najmniej nieodpowiadającem towarzystwem...
— Czy dlatego, że jest dziedziczką?
— To jedno — potwierdził — a drugie, że pan Cyryak, który wiele rozumu na szerokim świecie nabył, jej też nieco ciemnoty tutejszej odjął. Cale też ja nie zaprzeczam, że panna to jest zaletna, bo i rozgarnięcie większe, niż u inszych, ma, i rozmowę często przyjemną uczynić potrafi. Nieszpetna też jest, nawet można powiedzieć, że cale ładna bywa, zwłaszcza, gdy wesołego humoru nabierze i rumieńców na twarzy dostanie. Wszystkiemu temu ja nie zaprzeczam i nie lękam się nawet z otwartością wypowiedzieć, że czuję dla niej w sercu taką przychylność, jakiej dla żadnej panny do tego czasu nigdy nie czułem...
— A więc nic innego nie pozostaje, tylko