Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziw mię zdejmuje, że od czułości i przypochlebiania się, jakby od rózeg lub kijów umknąć zażądałaś! Czy ci Adaś taki jest wstrętliwy?
Naścia wyprostowała się i, już nie płacząc, ale wciąż jeszcze u kolan dziadka klęcząc, samą siebie tłómaczyć mu poczęła:
— Jako strzeczny, Adaś cale wstrętliwy mi nie jest, i owszem, gdyby z Ewką żenił się, tobym mu, jako uboższemu ode mnie, czem tylko mogła, ku pomocy stanęła. Ale odkąd zaczął przypochlebiać się mnie, wszędy za mną łazić, a piękność moją wychwalać i przewróconemi oczyma na mnie poglądać, to we wzgardę go wzięłam, jako kłamcę i obłudnika, boć przecie wiem, że Ewkę miłuje i tu o moje dziedzictwo tym sposobem starania czyni, a za godzinę z nią gdzieściś pokryjomu się zszedłszy, na los swój wyrzeka. To mnie łgarstwo i niepoczciwość taka, jakby robaki, pod gardło podchodzą, srogie ckliwości mi sprawiając, tak, że podczas nieżyćbym już wolała, niż znosić je a milczeć.
— A no, to grochowy wianek upleć łgarzowi temu — odparł pan Cyryak — i ani oglądaj się na niego. Co on przecie tobie uczynić może, skoro go nie chcesz?
— Oni wszyscy nic przeciwko mnie uczynić nie mogą, ale ja też z nimi żyć w jednym domu