rzeczywistości widzenia. Z tem wszystkiem wrażenie, jakie na nim wywarło, zostało na zawsze, następstwa zaś późniejsze stwierdziły, że widzenie było prawdziwe. Jakoż Sokołowski przez cały czas następnie pobytu swego w Krakowie, codziennie chodził wieczorem do tego obrazu i krzyżem przed nim leżąc, modlił się i uczynił ślub, że każdodziennie przy modlitwie na Anioł Pański, tosamo będzie czynił do końca życia swego, gdzieby nie był. Ostatnią taką krzyżem leżąc modlitwę, odprawił patrząc na Kraków z Bronowskiego lasu, kiedy tam Trzebiński i Paszkowski ze swemi oddziałami wypoczywali, gotując się na napad niespodziewany na Moskali będących w Krakowie (dnia 26 listopada 1769 r.).
— Jak się ten napad udał (słowa Sokołowskiego do X. Zaremby, wedle Mączyńskiego str. 50), wy lepiej wiecie; ja tylko powiedzieć mogę, że wpadliśmy w Bramę Nową[1], pokonali straż, a ja z Wojtawskim zsiadłszy z koni zabieraliśmy już armaty. Gdy wtem
- ↑ Brama Nowa stała dawniej naprzeciw ulicy Siennej. Rysunek jej u Grabowskiego: Skarbniczka naszej Archeologii N. 36.