Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Milly! — odparł Flush, klnąc w duchu zadziwiającą pamięć Parra. — I ona także nie chodzi krytemi drogami. Jest zajęta w sklepie.
— Mówiąc ściśle, w banku Brabazona! — powiedział inspektor i obejrzał się, jakby tknięty jakąś myślą. — Radbym wiedzieć, — mruknął — radbym wiedzieć, czy ta jest to właśnie.
— Milly — objaśnił spiesznie Mr. Flush — jest teraz skończoną damą. Jak słońce, czysta. Nie ściągnęłaby marnego zegarka, choćby szło o życie. Przykroby mi było, panie inspektorze, gdybyś ją pan uważał za osobę złą. Żyjemy teraz oboje, rzec można... uczciwie.
Spokojną twarz Parra okryły figlarne zmarszczki.
— A to dopiero nowości, Mr. Flush. Gdzie możnaby zastać Milly tymi dniami?
— Mieszka w umeblowanym pokoju po drugiej stronie rzeki! — odparł Flush z niechęcią. — Nie zechcesz pan chyba wywlekać dawnych spraw?
— Broń Boże! Radbym tylko pomówić z nią. A może... — zawahał się. — Zresztą mam czas na to. Opatrzność zrządziła, zaprawdę, że pana spotkałem!
Flush potakiwał, nie będąc jednakowoż tego samego zdania.
— A więc to jest to właśnie! — powiedział inspektor do siebie. Spotkawszy w pół godziny potem w klubie Derricka Yale nie wspomniał mu o swych podejrzeniach, co było tem dziwniejsze, że szczegółowo omawiali kwestję „Czerwonego Kręgu“. Także pominął milczeniem Talję Drummond, której rozmowy z pewną osobistością domyślił się.
Nazajutrz rano pojechali obaj do prowincjonalnego miasteczka, gdzie przebywał w więzieniu Ambroży Sibly, z zawodu marynarz, obwiniony o morderstwo, Jack Beardmore został, po usilnych prośbach dopuszczony do słu-