Ta strona została uwierzytelniona.
— Niech się pan nie trudzi! — powiedziała. — Wzięłam tylko tego, szkaradnego Buddę i nic pozatem.
— Oddaj mi panna zaraz klucze! — ryknął rozwścieczony. — Ach, pozwalałem jej otwierać swe listy! Na samą myśl rozpacz mnie porywa!
— Jeden zwłaszcza otwarłam, który nie będzie panu miłym! — powiedziała spokojnie i zaraz zobaczył, co trzyma w ręce.
Podała mu kopertę, on zaś, osłupiały, spostrzegł czerwone koło. Słowa, które były weń wpisane, zaćmiło mu przerażenie i padł z jękiem we fotel. —