Przejdź do zawartości

Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co za wydarzenie? — spytał Froyant z zaciekawieniem.
— Zaprowadzono Lightmana na plac stracenia. Kat musiał być pijany, bowiem nóż gilotyny nie spadł jak trzeba. Trzy razy dotknął jeno karku delikwenta. Wmieszali się w sprawę widzowie. Wiesz pan jak pobudliwą jest publiczność francuska. Toteż, celem uniknięcia ruchawki, odprowadzono zbrodniarza do więzienia. W ten sposób uniknął śmierci Czerwony Krąg.
Froyant, który pił właśnie kawę, skoczył na równe nogi.
— Kto? — spytał porywczo.
Mr. Brossard otworzył ze zdumienia usta.
— Cóż to panu? — powiedział, spoglądając na splamiony kawą obrus.
— Czerwony Krąg? — wrzasnął Froyant, drżąc całem ciałem.
— Tak zwano ogólnie Lightmana! — oświadczył Brossard, ponownie zdumiony wrażeniem słów swoich. — Ja osobiście nie interesowałem się tą sprawą, ale jeden z moich funkcjonarjuszów był ogromnie tą sprawą zajęty.
Nacisnął dzwonek i zaraz wszedł starszy jegomość.
— Panie Juljuszu! — spytał. — Czy przypomina pan sobie sprawę Czerwonego Kręgu?
— Oczywiście, panie szefie! — potwierdził urzędnik. — Było to wprost straszne! Asystowałem przy nie udanem ścięciu.
— Czemuż tego zbrodniarza nazywano Czerwonym Kręgiem?
— Miał znamię w kształcie czerwonego paska, wokoło szyi i długo przed straceniem mówiono, że nie tknie go nóż gilotyny, bowiem jest to znak czarodziejski. Ja jednak przypisuję to pijaństwu kata, który źle nastawił przyrząd.