Przejdź do zawartości

Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na zdumionego Jacka. — Ten pan z Czerwonego Kręgu jest jednym z trzech osób, noszących stalową koszulkę ochronną. Ja jestem drugim, a trzecią jest, jak to wybadałem... Talja Drummond.
Milczał przez chwilę, potem poprosił:
— Racz pan zadzwonić do Derricka Yale! Będzie zdumiony, sądzę.
Przewidywanie to sprawdziło się istotnie.
W pół godziny potem przyjechał detektyw i to tak spiesznie, że musiał chyba wdziać ubranie na nocną pidżamę. Wysłuchawszy opowieści, zauważył:
— Nie chcę być niegrzecznym, ale zamach na człowieka, jak pan, uważam za rzecz wprost niepojętą!
— Dziękuję uprzejmie! — odparł inspektor, przykładając ostrożnie watę do rany tłuczonej.
— Nie twierdzę, — objaśnił — by pana nie warto było uśmiercać, ale właśnie podkreślam zuchwalstwo wobec policji dokonane — nachmurzony ciągnął dalej, jakby do samego siebie. — Nie wiem dlaczego o to pytała? Mam na myśli Talję Drummond. Dziś rano chciała się dowiedzieć adresu pańskiego. O ile wiem, niema go ani w spisie telefonów, ani w książce adresowej.
— Cóżeś pan odpowiedział?
— Wyminąłem to jakoś, dziwiąc się jednocześnie, że pyta, bowiem ma przecież mój prywatny wykaz adresów.
Jack westchnął, niby znudzony tą rozmową.
— Nie sądzisz pan, chyba — powiedział — że Talja Drummond strzelała. Przypuszczenie takie byłoby wprost śmieszne! Powiesz pan, wiem o tem, że jest zła i dopuściła się kilku drobnych przewinień, ale nie czyni jej to jeszcze morderczynią!
— Racja! — odrzekł Yale po chwili. — Jestem niesprawiedliwy wobec niej i źle postępuję, chcąc ją poprawić.