Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
RAPSOD PIERWSZY.

PIEŚŃ PIERWSZA.
I.

Cierpienia moje i męki serdeczne
I ciągłą walkę z szatanów gromadą,
Ich bronie jasne i tarcze słoneczne,
Jamy wężową napełnione zdradą...
Powiem... wyroki wypełniając wieczne,       5
Które to na mnie dzisiaj brzemię kładą,
Abym wyśpiewał rzeczy przeminięte
I wielkie duchów świętych wojny święte.


II.

Ja Her Armeńczyk[1] leżałem na stosie
Trupem... przy niebios jasnéj błyskawicy,       10
Kaukaz w piorunów się ciągłym rozgłosie
Odzywał do ech ciemnéj okolicy.
Niebo zczerniało... ale świeciło się
Grzmotami... jak wid szatańskiéj stolicy.
A ja świecący od ciągłego grzmota       15
Leżałem. — Zbroja była na mnie złota.


III.

I duch niewyszły z umarłego ciała
Czuł jakąś dumę, że spokojnie leży;
A nad nim ziemia poruszona grzmiała,
I unosiły się duchy rycerzy. —       20
Trójca widm mój stos ogniem zapalała,
A ja czekałem aż piorun uderzy;
Tak byłem pewny! że w owe rumiane
Grzmotem powietrze, jak duch zmartwychwstanę.


  1. Obacz w Platonie pełną tajemnic ducha powieść o Herze Armeńczyku, na końcu dzieła p. t. Rzecz-pospolita.