Podług Ciebie, mój szlachcicu
Cnotą naszą, znieść niewolę.
Ty przemieniasz ziemską dolę
W żywot ducha na xiężycu;
Głosem dziecka wołasz czynu 5
Czynu — czynu!... naród czeka —
A ty drżysz, gdy z ducha gminu
Błyśnie w ogniach twarz człowieka!...
Drżysz, gdy od kos ukraińskich
Długi, smętny brzęk zaleci 10
Do Warszawy, — gdzie was, dzieci,
Straszy teraz twarz Kilińskich!
Nie tak — nie tak, mój szlachetny
Bo czyn ludu nie piosenka,
To nie w herbie z mieczem ręka, 15
To nie ród imieniem świetny,
To nie pieśni próżny twór,
To nie buntu próżna mara,
To nie chmurny lot Ikara,
Gdzie zasługą upaść z chmur! 20
To nie na słońc, gwiazd granicy
Z kochankami mdlejąc latać,
Włosy splatać i rozplatać,
Tchnienie tracić w błyskawicy;
Ale twardo, ale jasno 25
Śród narodu swego stać,
Myślą bić, chorągwie rwać,
Świecić czynu tarczą własną!
— W drogę, choćby niepowrotną,
Ale prostą — naprzód twarzą, 30
Z piersią czystą, choć samotną,
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/343
Ta strona została przepisana.