Ta strona została przepisana.
Aż chorzy wyjda z płomieni
I o xiędza będą prosić; 200
I po mieście zarażeni
Biegać i ogień roznosić,
Kołdry targając ogniste...
KOSAKOWSKI.
Co ty mówisz, Jesu Chryste,
Szpital palić!
JUDYTA.
Nu – a oni? 205
KOSAKOWSKI.
Niechaj ciebie Pan Bóg broni
Od tak haniebnego czynu.
JUDYTA.
Gdyby z każdego rubinu
Co na czepcu moim świeci
Była iskra, niechaj leci! 210
Niechaj się za dachy chwyta.
(Zrywa z czepca drogie kamienie i rzuca na wiatr.)
Nu... ja nie polka — ja mściwa –
Ja żydówka! ja Judyta!
KOSAKOWSKI.
Słuchaj, dziewczyno straszliwa!
Piękność twoja nieśmiertelna 215
Jakaś strasznia i piekielna,
Ząb perłowy kiedy zgrzyta
To mi serce w piersiach lata.
Słuchaj, ty jesteś bogata
I ochrzczona — córko grzmotów! 220
Ja się z toba żenić gotów.
JUDYTA.
Nu — a ojciec?
KOSAKOWSKI.
Żyd wisielec.
Co mi tam twój ojciec znaczy!