Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja schowam na twoje wesełe
Aby ty na nich usiadła.

JUDYTA.

Obwiniesz mnie w prześcieradła,
Złożysz trupa na drabinie,
Każesz wynieść nim zadniało...        725
A jak goim spotka ciało
To przeżegna się i minie,
A jak dziecko — to będzie się bało,
I u matki się rospłacze,
I pod rantuchem ukryje...        730
Nu — a jak kruk — to zakracze,
Nu — a jak pies — to zawyje,
A jak xiężye — to pobladnie,
A jak gwiazda — to upadnie,
A jak słońce... Nie, my żydzi,        735
Nas nigdy słońce nie widzi
W prześcieradła obwiniętych,
Szybko na cmentarz niesionych; —
Bo my na prawach przeklętych
Pośród ludzi, przerażonych        740
Naszą modlitwa gorącą,
Naszą mogiłą stojącą,
Krwią białych macowych przaśnie,
I blaskiem naszych szabaśnie,
I tajnych komor ciemnością,        745
I tą żółtą naszą złością
Co się w oczach jadem kręci:
My tu na wieki wyklęci,
Jak ogromne cherubiny
Co w trumnach zamkniętych siedzą.        750
Nu — a ci ludzie nie wiedzą,
Co ja mogę — kiedym sroga,
Co ja wiem — od Pana Boga,
Jaki ja im garnek z gliny
Ulepię — co duchem zrobie...        755
Jaki duch w mojéj osobie?
Nu — ja wczora na konwalje
Na mogiłki poszła nasze,