Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czy zrządzenie przypadkowe?
O to nie zachodźmy w głowę.
A jeśli takie portenta
Brać nam za rozkazy z nieba?
To harmata rozpęknięta        520
Mówi... że wyjeżdżać trzeba,
Unosząc ducha i serce.

(wstaje.)
XIĄDZ MAREK.

Zabierz z sobą te kobierce,
Własnością są twego rodu.

MARSZAŁEK.

Gdzie ja ogrody zasadzę        525
To ptaszki z mego ogrodu
Nawet, gdy się wyprowadzę,
Mają prawo żyć wiszniami:
Choć tu jedwab jest murawą,
A hafty złote drzewami;        530
Ten kto ma do gruntu prawo,
Ma prawo do drzew i kwiatów.

(wychodzi.)
XIĄDZ MAREK.

Więc sprzęt twoich antenatów
Pójdzie do żyda rabina
Który wynajął stodołę.        535

REGIMENTARZ.

Upadać Polska zaczyna!
Zarzucam żupana połę
Na oczy, by nie widziano,
Czy z twarzą wstydem rumiana,
Czy z twarzą łzami zalaną        540
Stary Pułaski odchodzi.
Pole teraz waszéj młodzi
Niechaj nowe gniazdo lepi;
Bo oto my wodze starzy
Jako żebrakowie ślepi,
Uchodząc z narodu straży,        545