Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A ta pieśń co Boga prosi        20
O łaskę, politowanie;
Taka miła jak pieśń dziecka,
Rubaszna – jak pieśń szlachecka,
Święta jak organów granie,
A świeża jako zaranie        25
Przyszłych nadziei narodu:
Tak trzęsie całą mieściną,
Że bez żadnego powodu
Kiedy słucham — łzy mi płyną.

PIEŚŃ KONFEDERATÓW (za sceną.)

Nigdy z królami nie będziem w aljansach,        30
Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi;
Bo u Chrystusa my na ordynansach
Słudzy Maryi!
Więc choć się spęka świat, i zadrży słońce,
Chociaż się chmury i morza nasrożą;        35
Choćby na smokach wojska latające
Nas nie zatrwożą.
Bóg naszych ojców i dziś jest nad nami!
Więc nie dopuści upaść żadnéj klęsce.
Wszak póki On był z naszemi ojcami        40
Byli zwycięsce!
Więc nie wpadniemy w żadną wilczą jamę,
Nie uklękniemy przed mocarzy władzą;
Wiedząc że nawet grobowce nas same
Bogu oddadzą.        45
Ze skowronkami wstaliśmy do pracy,
I spać pójdziemy o wieczornéj zorzy,
Ale w grobowcach my jeszcze żołdacy
I hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu,        50
I szedł na święte kraju werbowanie;
Ten, de profundis, z ciemnego kurhanu,
Na trąbę wstanie.
Bóg jest ucieczką i obroną naszą!
Póki on z nami całe piekła pękną!        55
Ani ogniste smoki nas ustraszą
Ani ulękną.