Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I sam śmierci będziesz chciwy.        570
Bo jam srogi.

DON FERNAND.

Ja cierpliwy.

KRÓL.

Obaczémy – zaraz zmiękniesz.
Héj...

Wchodzi SELIM dozorca niewolników.
SELIM.

Co Panie?

KRÓL.

.
W mgnieniu oka
Wziąć go, niech mi stóp nie plami,
I porównać go z jeńcami.        575
Niech jego postać wysoka
Ugnie się pod równą nędzą;
Niechaj go do łazień pędzą,
Niech moich koni dogląda,
Dać mu w ręce taczki, grabie;        580
A zdjąć te jasne jedwabie
I ubrać w szarak ubogi;
Dać chleba, gdy jeść zażąda;
Spleśniałą wodę niech pije.
Łańcuch mu włożyć na szyję,        585
Łańcuchami okuć nogi.
W mazamorach bez podłogi,
Na wilgoei niechaj lega.
Niech jego orszak służebny
Tym samym prawom podlega        590
Co on.

DON HENRYK.

O! wyrok haniebny !

MULEJ.

O! żałości!

DON ŻUAN.

O! rospaczy!