Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Płacze go ciżba nabożna;
A ludzie patrząc dziś wierzą
Że z boleści umrzeć można. –
Niebieska mu świeci chwała!        330

DON FERNAND

Tyle brata kosztowała
Moja niewola!

KRÓL.

Wié Alla
Ile mię ta śmierć zasmuca.

DON HENRYK.

Otóż król co swiat porzuca,
W swym testamencie pozwala,        335
Owszem, każe daé fortece
Ceuty, za Infanta osobę...
A ja przywdziawszy żałobę,
Od króla Alfonsa lecę,
Jako od dziedzica tronu,        340
Którego jeszcze nie znacie....
Oto, z tym aktem...

DON FERNAND (Wyrywając pargamin.

Stój bracie!
Słowa te pełne pokłonu,
Nie tylko że nie są godne
Krwi królewskiéj i wyrodne,        345
Nie godne są ust Infanta;
Nie godne mistrza zakonu,
Od którego wiara czeka
Wsparcia i wiecznego zelanta: –
Lecz nie godne są człowieka,        350
I nie godne barbarzyńca
Co nigdy o Chrystusie nie słyszał...
że mój brat (niech mu Bóg świeci)
Włożył ją do testamentu
Te klauzę – to tylko na to,        355
Aby u ludzi wiedziano
Że brat dba o swego brata; –