Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z dwóch uczynił jednego człowieka. —
Chodź tu między czaszki wodzu blady,
Bo już piorun niespokojny szczeka. —
Włożę wam zbroję.       105

(Kładzie na czoła braciom dwa hełmy i złączonych razem uzbraja jak jednego rycerza. — Tarcza olbrzymia na ręku Lelum zawieszona obu braci zakrywa. Polelum w prawą rękę wolną od łańcucha miecz bierze. — ROZA WENEDA zawieszając tarczę mówi do Lelum.)

Ty będziesz bronił swego brata tarczą.

(do Polelum.)

Ty go zakryjesz miecza błyskawicą. —
Biada kto swego nie dopełni! biada
Jesteście jednym rycerzem, mścicielem
A gdy nie będzie was, to jęk żałośny       110
Przeleci wieki i zwiąże imiona.
Jęk jeden będzie po dwu zgonach waszych;
Po waszych sercach roztrzaskanych w piersi,
Jedna zostanie żałość w téj ojczyźnie
Nie rozróżniona, jako w sercu matki. —       115
Krwi! krwi ofiarnéj!

POLELUM.

Weź z mojego łona.

ROZA WENEDA.

Tu krwi potrzeba obcéj z niewolnika.

(Wchodzi do lochu i wyprowadza na scenę LECHONA.)

To syn królewski. Patrzcie, jaki blady.

LECHON.

Zlitujcie wy się ludzie méj młodości!
Ta grota pełna przerażeń, i wasze       120
Twarze są blade i przygotowane
Do zemsty. Wiem ja że wy macie prawo
Mścić się nademną i odebrać życie:
Lecz gdyby tutaj była moja matka,
Królowa dumna i sroga kobieta;       125
Ona by was tu przekonała łzami
Że ja potrzebny jestem na tym świecie
Jak słońce, xiężyc — jéj i wam potrzebny.