Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/723

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Także i dostąpiona z pochodem czasów doskonałość specjalna (np. tragedja sofoklejska) nie godzi się ażeby przeto wstecznie upodrzędniać miała objaw, który, lubo zaczątkowy, miał także swoją doskonałość, będąc wyznaniem publicznem wiary i wiedzy swego czasu.
Czy przez przybliżenie (à peu près), jak pierwotni czynili, czy (jak poarystotelejscy) przez system, otrzymuje się i udziela słuszniej światło i dobro?... Oto już pytanie, etycznie kardynalne i wprost podejmujące zacny ów Diogenesa utysk względem akademickich pracowników, skoro widząc ich, prawdy szukających («quaerere verum»), słusznie wołał: «Kiedyż oni czas będą mieli, ażeby znalezioną praktykować!?» Zaiste, jakniebądź i czujnie i spółpracowicie oczekuje człowiek na owe, których dostąpić mamy, doskonałości, zaręczone nam postępem, ulepszeniami potwierdzone i jaśniejące coraz nowym, coraz pełniejszym (lubo zawsze niewystarczającym) systematem, jednakowoż tenże sam człowiek i współcześnie zajmuje przecież także żywe miejsce w codziennej dramie doczesności, a na jej powołania odpowiadać i dopisywać onym jest obowiązany. Miałżeby on przeto jedną wiedzę podrzędną i zdawkową na codzienne takie wypadki, drugą zaś w zapoczątkowanych pracach ludzkości i jej spodziewaniu domniemaną? Jedną tymczasowo posługującą, drugą obiecaną... Stąd obiedwie niezupełnie trwale mu właściwe, obiedwie warunkowe. Śród takich to wiedz i tak się znajdując postawionem, uważa człowieczeństwo za dobre używać częstotliwie, zamiast odpowiedzi, niewypowiedzianych odwłok zdania, przemilczeń i niedogłębień wątpliwych. Atoli takowe właśnie że umyślnie czy przemyślnie niedopowiedziane odwłoki zdania, przemilczenia i niedogłębienia, są przecież utajoną myślą, więc są tylko koniecznie niedopowiedzianym ciągiem rzeczy!...
Czy system posiłkuje w czemśkolwiek prawdę, czy sprawdza ją albo jej świadczy — on, który zarówno rzeczom fałszywym jak niefałszywym może służyć?... Gdzie i poco wciąż nowe i zastępujące dawne systemata prowadzą, przewalając uprzedzicieli swoich?... Czy nareszcie system, sam w sobie uważany, kształci się także i postępuje?... Myślę, że nie, albowiem, skoro system się buduje na pojęciu zupełności, całości i harmonji, takowym brakować nic nie może; mógłby tylko na szerz postępować, coraz większą obejmując wszystkość następstw, pojawisk i szczegółów. I byłoby nareszcie do wnioskowania, że ostatecznem dostąpieniem doskonałości systematu musiałoby być jego porównanie z systematem świata naszego. W tem wszystkiem wszelako nic nam prostotliwie nie powiedziano dotąd i dlatego z wątpliwością wyrażam się. Wiem, że, czemuniebądź system służy, zawsze on nie większą, ani mniejszą cząstkę prawdy obejmuje, to jest, że, budując się na pojęciu całości, zupełności i harmonji, jużci że wyrażać musi ideę symetrji, miary i promienności... Oto wszystko!...
Zaś co do działania przez przybliżenie (approximative), to wydawa mi się być najwłaściwiej doniosłym atrybutem ducha ludzkiego. Nie wiem zaprawdę, czyli jest jaka forma działalności umysłowej odpowiedniejsza położeniu naszemu, jak przybliżenie! Jesteśmy w każdym zmyśle i rozmyśle naszym otoczeni kryształem przezroczystym, ale uobłędniającym poglądy nasze. Podobno, że, cokolwiek czynimy, zagaja się albo uzupełnia przez przybliżenie. Jesteśmy sami poniekąd nieinaczej istniejącymi na planecie, wirującym szybciej od uderzeń pulsu... A przeto możnaby nawet rzec, iż działanie przez przybliżenie nie jest dla nas przypadkiem, lecz podbitym sobie warunkiem[1]. Stąd to, obejmując i jednocząc dwa wielkie klejnoty umysłowe, czyli: rozwagę umiejętności i nierozwagę instynktu przyrodzonego, jest ono zupełnie człowieczem. To też my, tak rzecz pojmujący, nie odpowiadamy przemilczeniami na pytania żywotne — bynajmniej...

Po kilkunastoletnim pobycie w jednej z najświetniejszych stolic Europy kolega mój, gdy miejsce miał opuszczać i skoro już wszystko do podróży przygotowanem było, rzekł do mnie: «Oto będę miał te-

    na tem opierać. Np. szkoła efeacka (Veliacka) dlatego, iż w mieście Verlia trzech się filozofów narodziło było; — szkoła eliocka (Phedona), która, przeniósłszy mieszkanie do Eretry, zowie się i eretrjacką... Pojmujemy nazwę szkoły jońskiej dla wielkiej doniosłości żywiołu jośniego — ale czy naonczas cała umysłowa Grecja nie była jońską?... Szkoła italska jest tak dalece szkołą samej wielkiej osobistości Pitagora, iż po śmierci jego wyprzedaje się z rękopisów za pieniądze... i to platońska akademja zyskuje na owej pozgonnej likwidacji. (P. P.).

  1. Godziłoby się zapytać czynnego generała, doświadczonego kapitana okrętu, biegłoego człowieka stanu, do ila oni w głównych i stanowczych działaniach swoich opierali się na bystrem à peu près, a o ile na systematycznem działaniu? (P. P.).