Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/702

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odczytać, panie Aramisie, i który ukryłeś za mojem nadejściem?
— List od kobiety, Eminencyo.
— Och, rozumiem! — mówił kardynał; — tajemnica takich listów jest święta. Ale można ją przecie wyjawić spowiednikowi... a ja, jak panom wiadomo, otrzymałem święcenia.
— Eminencyo! — odezwał się Atos ze spokojem tem straszniejszym, że odpowiedzią swą narażał głowę, — jest to list od kobiety, lecz nie podpisała go ani Marion de Lorme, ani pani d’Aiguillon.
Kardynał zbladł, a w oczach zamigotał mu dziki błysk, i w tej chwili odwrócił się, jak gdyby chciał wydać jakiś rozkaz panom de Houdinière i Cahusac’owi. Atos dostrzegł to poruszenie i cofnął się o krok bliżej ku muszkietom. Trzej przyjaciele spojrzeli także na ustawione w kozioł muszkiety, z miną ludzi, którzy nie mają ochoty pozwolić się uwięzić. Kardynał był samotrzeć, muszkieterów zaś wraz ze służbą było siedmiu, — Jego Eminencya uznał tedy, że pozycya jego jest niepewna, zwłaszcza, jeżeli muszkieterowie spiskowali istotnie. Toteż z właściwą sobie siłą woli zapanował nad gniewem i roześmiał się wesoło.
— No, no! — rzekł, — jesteście wszelako dzielnymi młodzieńcami, zuchwałymi przy blasku słońca, wiernymi w ciemności, i dobrze jest mieć się samemu na baczności, gdy się tak uczciwie daje baczenie na innych. Nie zapomniałem przecie, panowie, owej nocy, kiedyście mi towarzyszyli w drodze do Czerwonego Gołębnika. I gdybym przypuszczał, że i obecnie może mi zagrażać jakieś niebezpieczeństwo na drodze, prosiłbym was znowu, abyście mi dotrzymali swego towarzystwa. Ponieważ jednak nie obawiam się niczego, zostańcie więc tutaj, wysączcie do dna butelki, dokończcie gry i przeczytajcie swój list. Żegnam was, panowie.
Przy tych słowach dosiadł konia, którego mu podprowadził Cahusac, i skinąwszy muszkieterom ręką na pożegnanie, odjechał.
Czterej młodzi ludzie, stojąc nieruchomo, ścigali go wzrokiem i milczeli, dopóki nie znikł im z oczu, poczem