Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/574

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tagnan schował go starannie, jako niezbity przeciw niej dowód, poczem, zabezpieczony przed strzałami nieprzyjaciół występem wału, jął badać rannego. Drab wyznał, że wspólnie z zabitym obecnie towarzyszem podjął się porwać młodą damę, która wyjechała z Paryża przez rogatki de La Villette, — że jednak zatrzymali się po drodze w jakiejś karczmie, by się napić po kieliszku, wskutek czego spóźnili się, — powóz wyprzedził ich o dziesięć minut.
— Co polecono wam uczynić z tą kobietą? — pytał z trwogą d’Artagnan.
— Mieliśmy ją odwieźć do pałacu przy placu Królewskim — odpowiedział raniony.
— Więc tak, jak przypuszczałem — pomyślał d’Artagnan, — do milady...
I zadrżał niepokojem, gdy uprzytomnił sobie teraz, jak straszne pragnienie zemsty żywiła ta kobieta, skoro chciała zniszczyć nietylko jego samego, ale i tych, których on kochał, — i jak była wtajemniczona we wszystkie intrygi dworskie, jeżeli potrafiła wykryć wszystko. Wiadomości te zawdzięczała zapewne w niemałej mierze kardynałowi, — to nie ulegało wątpliwości.
Lecz, rozważając te różne wiążące się z sobą szczegóły, d’Artagnan doszedł ku wielkiej swej radości do przekonania, że królowa potrafiła wykryć, gdzie biedna pani Bonacieux pokutowała za swe przywiązanie, i wyswobodzić ją z niewoli. To tłómaczyło mu również liścik młodej kobiety i niedawny jej przejazd przez drogą do Chaillot, wydający mu się dziś niemal złudzeniem sennem.
Od tej chwili, jak mu to zresztą przepowiedział Atos, odnalezienie pani Bonacieux stało się zupełnie możliwem; klasztor przecie nie był niezdobytą twierdzą.
Przekonanie to oddziałało kojąco na jego serce. Odwrócił się do ranionego bandyty, który z niepokojem śledził malujące się na jego twarzy wrażenia, i wyciągając ku niemu rękę, rzekł:
— Nie chcę pozostawiać cię tutaj; ruszajmy w drogę. Oprzyj się na mojem ramieniu. Wracamy do obozu.
— Dobrze, panie! — odpowiedział raniony, który nie chciał uwierzyć w podobną wspaniałomyślność d’Arta-