Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Paryża, to cóż miało znaczyć to przelotne spotkanie, ta krótka wymiana spojrzeń, ten pocałunek, rzucony w powietrze? Z drugiej strony, jeżeli to nie była ona, co wydawało się również możliwem, bo zapadający zmierzch nie wykluczał pomyłki, — jeżeli zatem nie była to ona, w takim razie czyż nie nalażało uważać tego za początek zemsty, wymierzonej przeciwko niemu? Wiedziano, że kochał tę kobietę, i skorzystano może z tej miłości, by go nią przynęcić.
Towarzysze zbliżyli się ku niemu, oświadczając wszyscy trzej, że w oknie karety widzieli doskonale głowę kobiecą, — żaden z nich jednak, z wyjątkiem Atosa, nie znał pani Bonacieux. Zdaniem zaś Atosa, była to istotnie pani Bonacieux. Ale Atos, mniej od d’Artagnana porwany widokiem pięknej twarzyczki, dostrzegł także w głębi powozu drugą głowę, głowę mężczyzny.
— Jeżeli tak jest istotnie — rzekł wreszcie d’Artagnan, — to niewątpliwie przewożono ją z jednego więzienia do drugiego. Lecz co zamierzają uczynić z tą biedną istotą? i jakim sposobem możnaby ją teraz odnaleźć?
— Przyjacielu — odezwał się poważnie Atos, — pamiętaj, że tylko nieboszczyków nie można już spotkać na tym świecie. Przekonałeś się o tem równie dobrze, jak ja sam, nieprawdaż? Jeżeli zatem ukochana twoja żyje i jeżeli to ją właśnie widzieliśmy przed chwilą, odnajdziesz ją niewątpliwie, nie dzisiaj, to jutro... a może nawet, Bóg to raczy wiedzieć — dodał ze zwykłą zgryźliwością, — może nawet rychlej, aniżelibyś tego pragnął.
Wybiło pół do ósmej, kareta więc spóźniła się na umówione spotkanie o dwadzieścia minut.
Przyjaciele przypomnieli d’Artagnanowi, że ma się udać na drugie jeszcze spotkanie, — nadmienili wszakże, że lepiej byłoby cofnąć powzięte postanowienie. Ale d’Artagnan był zarazem uparty i zaciekawiony. Postanowił pójść do pałacu kardynała choćby w tym celu, by się dowiedzieć, co mu Jego Eminencya pragnie powiedzieć. I nic już nie mogło skłonić go do zaniechania zamiaru.
Przybywszy na ulicę Św. Honoryusza, zastali już zamówionych dwunastu muszkieterów, przechadzających się opo-