Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/507

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
„Niech pani nie liczy na rychłe spotkanie ze mną. Od czasu powrotu do zdrowia tyle mam podobnych spraw miłosnych, że muszą zaprowadzić w nich pewien porządek. Gdy kolej wypadnie na panią, będę miał zaszczyt zawiadomić ją o tem.
Hrabia de Wardes.“

O szafirze nie wspomniał ani słowem. Czy może pragnął Gaskończyk zachować sobie tę broń przeciwko milady? Albo może, bądźmy szczerzy, może raczej zachowywał ten klejnot, jako ostatnie źródło zapewnienia sobie wyekwipowania na wojnę?
Byłoby zresztą niesprawiedliwością sądzić czyny ludzkie z owej epoki na podstawie zasad, obowiązujących w innej epoce. To, co uważanoby dzisiaj za hańbę dla człowieka szlachetnie urodzonego, było w owe czasy czemś zupełnie prostem i naturalnem; młodzi ludzie z najlepszych nawet rodzin przyjmowali nieraz zasiłki pieniężne od swych kochanek.
D’Artagnan podał Ketty list niezapieczętowany. Przeczytała go, ale go na razie nie zrozumiała. Po powtórnem zaś przeczytaniu omal nie oszalała z radości.
Nie mogła uwierzyć w swe szczęście, i d’Artagnan musiał jej powtórzyć to ustnie, co list zawierał.
Nie bacząc na niebezpieczeństwa, mogące jej grozić wobec porywczego charakteru milady, pobiegła wnet pędem na Plac Królewski doręczyć list swej pani.
Bo serce najlepszej nawet kobiety nie zna litości dla cierpień rywalki.
Milady otworzyła list z takim samym pośpiechem, z jakim Ketty go doręczyła. Zaraz po przeczytaniu pierwszych słów strasznym gniewem twarz jej się wykrzywiła. Zgniotła papier w ręku i z błyskawicą w oczach zwróciła się ku Ketty:
— Co ma znaczyć ten list? — zapytała.
— Jest to odpowiedź na pismo pani — odpowiedziała Ketty z drżeniem.
— To niepodobieństwo! — krzyczała milady, — to