Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ostrożności, by nie być spostrzeżonym, Portos był przekonany, że nikt go nie widzi. Gdy, wszedłszy za nim do kościoła, zobaczył, że Portos oparł się o jedną z kolumn, d’Artagnan ukrył się za drugą.
Odbywało się właśnie kazanie, i kościół był przepełniony. Portos skorzystał z tej okoliczności i począł zawzięcie przyglądać się kobietom. Dzięki troskliwym zabiegom Mousquetona, zewnętrzny wygląd jego pana nie zdradzał wewnętrznej niedoli; wprawdzie kapelusz był nieco podniszczony, pióro trochę wypłowiałe, hafty wystrzępione, a koronki dobrze podarte, — jednak w półcieniu wszystkich tych drobnostek nie było widać, i Portos wydawał się zawsze tym samym pięknym Portosem.
Na ławce, najbliższej kolumn, o które oparci byli dwaj nasi przyjaciele, zauważył d’Artagnan jakąś piękność przejrzałą, przyżółkłą i zasuszoną, ale jeszcze trzymającą się prosto i wyniośle poza okrywającym ją czarnym welonem. Wzrok Portosa spoczął przelotnie na tej damie, poczem zaczął błądzić daleko po całej nawie.
Dama, rumieniąc się od czasu do czasu, zerkała nieznacznie na płochego Portosa, ten zaś, czując to, rzucał na wszystkie strony coraz bardziej strzeliste spojrzenia. Widoczne było, że manewr ten drażni do żywego czarno zakwefioną damę, bo zagryzała do krwi wargi, drapała się w koniec nosa i kręciła się rozpacznie na siedzeniu.
Portos, zauważywszy to, podkręcił na nowo wąsa, jeszcze raz wygładził brodę i począł dawać znaki jakiejś pięknej niewieście, siedzącej w pobliżu presbiteryum, która nietylko odznaczała się urodą, lecz musiała być i wielką damą, bo poza nią stał murzynek, noszący poduszkę do klęczenia, i pokojówka, trzymająca herbowy futerał od książki do nabożeństwa.
Czarno zakwefiona dama śledziła wszystkie spojrzenia Portosa i zauważyła, że zatrzymują się one na kobiecie, która kłęczała na aksamitnej poduszce, a której towarzyszyli murzynek i pokojówka.
Przytem Portos nie przestawał przesyłać jej znaki: to mrugał oczyma, to kładł palce na wargach, to przesyłał zabójcze uśmiechy, które istotnie morderczo działały na ową piękność.