Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/386

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zatracisz duszę — powtórzył proboszcz, potrząsając żałośnie głową.
— Poruszasz tę sławną kwestyę wolnej woli, która bywa w dociekaniach zgubną skałą... nachylasz ucho ku zgubnym podszeptom pelagijczyków.
— Ależ, wielebny ojcze... — odezwał się Aramis, ogłuszony nieco gradem argumentów, spadających na jego głowę.
— Jakże mi dowiedziesz — grzmiał dalej jezuita, nie dając mu przyjść do słowa, — że powinno się żałować światowego życia, oddając się Bogu? Zapamiętaj sobie ten dylemat: Bóg jest Bogiem, a świat jest sprawą szatana. Żałować świata to żałować szatana; oto moje zdanie.
— I moje również — wtrącił proboszcz.
— Ależ pozwólcie... — usiłował dojść do słowa Aramis.
— „Desideras diabolum“, nieszczęsny! — wołał jezuita.
— Żałujesz dyabła! Ach, młody mój przyjacielu! — mówił proboszcz z westchnieniem, — nie żałuj dyabła, błagam cię o to.
D’Artagnan dochodził do ogłupienia; miał wrażenie, że znajduje się w domu obłąkanych i że i on sam także zwarjuje, podobnie, jak ci, na których patrzy. Ale był zmuszony milczeć, nie rozumiejąc dobrze języka, jakim rozmawiano.
— Proszę jednak posłuchać, co chcę powiedzieć — rzekł Aramis uprzejmie, chociaż już z pewnym akcentem zniecierpliwienia. — Nie mówię bynajmniej, że żałuję; nie ośmieliłbym się twierdzić nic podobnego, byłoby to bowiem niezgodne z moją wiarą...
Jezuita podniósł ręce ku niebu; proboszcz uczynił to samo.
— Nie; ale zgódźcie się na to przynajmniej, że nie przystoi ofiarowywać Panu tego, do czego człowiek jest zupełnie zniechęcony. Czyż nie tak, d’Artagnanie?
— Do licha, jestem najzupełniej twego przekonania — zawołał tenże.
Proboszcz i jezuita podskoczyli na siedzeniach krzeseł.
— Oto mój punkt wyjścia, następujący syllogizm: światu nie brak powabów, wyrzekam się świata, spełniam zatem ofiarę... A Pismo Święte powiada wyraźnie: Czyńcie ofiary Panu!