Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Starzec słuchał z uwagą jego słów, potakując gestami ich prawdziwość, — gdy zaś d’Artagnan skończył opowiadać, potrząsnął głową ruchem, nie wróżącym nic dobrego.
— Co to znaczy? — zakrzyknął d’Artagnan. — Na miłość Boga, wytłómacz mi pan!
— Ach, panie! — odparł starzec, — nie pytaj mnie o nic... gdybym bowiem opowiedział to, co widziałem, z pewnością nie wynikłoby stąd nic dobrego...
— A zatem widziałeś coś? — wołał d’Artagnan. — W takim razie mów, na Boga — zaklinał, rzucając mu pistola, — mów, co widziałeś, a ja dają ci słowo honoru szlachcica, że ani jednego twego słowa nie uronią z mego serca.
Starzec wyczytał na twarzy d’Artagnana tyle szczerości! bólu, że dał mu znak, aby słuchał, i począł mówić przytłumionym głosem:
„Było to około godziny dziewiątej, gdy usłyszałem nagle jakiś hałas na ulicy. Pragnąc dowiedzieć sią, co by to było, podszedłem ku drzwiom i spostrzegłem, że ktoś usiłuje się dostać do mojej chaty. Jestem ubogim człowiekiem i nie lękam się złodziei; otworzyłem zatem drzwi i ujrzałem trzech ludzi, stojących w odległości kilku kroków. Dalej w cieniu stała karoca, zaprzężona w dwa konie, a obok niej konie wierzchowe. Należały one zapewne do tych trzech ludzi, ubranych po pańsku.
„— Czemże mogą wam służyć, moi panowie? — zapytałem.
„— Posiadasz zapewne drabinką? — zawołał jeden z nich, wyglądający na kierownika wyprawy.
„— Tak jest, panie; mam drabinką, którą posługują się przy zbieraniu owoców — odpowiedziałem.
„— Dawaj ją tutaj i wracaj do izby. Masz tu talara za kłopot, jakiego cię nabawiliśmy. Pamiętaj jednak, że jeżeli wygadasz się choć jednem słowem o tem, cobyś tu zobaczył lub usłyszał, a jestem pewny, że zobaczysz i usłyszysz to i owo, zginiesz niechybnie.
„Mówiąc to, rzucił mi talara, którego schowałem do kieszeni, i zabrał moją drabinką.