Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był kapłanem, znajdującym się wobec Boga, poczem otworzył szkatułkę.
— Patrz! — rzekł do młodego człowieka, wyjmując ze szkatułki wielką kokardę z błękitnej wstążki, iskrzącą się dyamentami. — Patrz! oto cenne dla mnie zapinki, z któremi poprzysiągłem spocząć w grobie. Od królowej je otrzymałem, królowa mi je odbiera; wola jej, jak wola Boga, niech się spełnia we wszystkiem!
Rzekłszy to, mając się z niemi rozstać, całował kolejno jedną zapinkę po drugiej. Nagle wydarł mu się głuchy krzyk z piersi.
— Co się stało, milordzie? — zapytał d’Artagnan z niepokojem. — Co się stało?
— Wszystko przepadło! — wołał Buckingham, blady, jak trup; — brakuje dwóch zapinek! pozostało tylko dziesięć...
— Czy zgubiłeś je, milordzie, czy też sądzisz, że zostały ci skradzione?
— Skradziono mi je — odparł książę. — A cios ten jest dziełem kardynała. Spojrzyj tutaj: wstążka, do której były przypięte, odcięta została nożyczkami.
— Czy nie domyślasz się, milordzie, kto mógłby popełnić tę kradzież?... Może zapinki znajdują się jeszcze w ręku złodzieja...
— Czekaj! czekaj! — wołał książę. — Raz tylko jeden miałem na sobie te zapinki, przed ośmiu dniami, na balu dworskim w Windsorze. Hrabina de Winter, z którą byłem poróżniony, zbliżyła się do mnie na tym balu. To pozorne zbliżenie się było zemstą zazdrosnej kobiety. Odtąd nie widziałem jej więcej... Ta kobieta pozostaje w służbie kardynała.
— Ależ w takim razie kardynał ma chyba na całym świecie swoich agentów! — zawołał d’Artagnan.
— Och! tak, tak! — odpowiedział Buckingham, zgrzytając zębami z gniewu, — tak, to straszny przeciwnik. Ale teraz powiedz mi, kiedy ten bal ma się odbyć?
— W przyszły poniedziałek.
— W przyszły poniedziałek? To więcej czasu, aniżeli nam potrzeba. Patryku! — zawołał książę, otwierając drzwi kaplicy, — Patryku!
Zaufany pokojowiec wbiegł natychmiast.