Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O! mój Boże! — wykrzyknęła Anna Austryaczka z akcentem przerażenia, które dowodziło, że książę obchodzi ją bardziej, aniżeli mu to chciałaby okazać.
— Nie mówiłem tego bynajmniej dlatego, aby panią przestraszać... nie; śmiesznem jest nawet, że o tem wspominam, albowiem, chciej mi pani wierzyć, nie przywiązuję wcale wagi do podobnych snów. Ale słowo, jakie wyrzekłaś, pani, nadzieja, jaką mi dałaś nieledwie, godne są wszelkiej zapłaty, nawet, gdyby miało nią być moje życie.
— Zatem — rzekła Anna Austryaczka — i ja, książę, i ja mam przeczucia, i ja mam sny. Śniło mi się, że widzę cię, zbroczonego krwią, rannego.
— Nożem w prawy bok, nieprawda? — przerwał Buckingham.
— Tak jest, milordzie, tak właśnie, nożem w prawy bok. Ale któż mógł panu powiedzieć, że miałam taki sen? Zwierzyłam się z niego tylko Bogu jednemu w moich modlitwach.
— Nie pragnę nic więcej. Kochasz mnie, pani, i to dosyć.
— Ja pana kocham?
— Tak jest, pani. Czyż Bóg zsyłałby pani te same sny, co i mnie, gdybyś mię pani nie kochała? Czyż doznawalibyśmy tych samych przeczuć, gdyby istnienia nasze nie były złączone serdecznymi węzłami? Kochasz mnie, o królowo, i będziesz opłakiwała śmierć moją.
— Och! mój Boże! mój Boże! — zawołała Anna Austryaczka. — To już ponad moje siły! Słuchaj, książę, zaklinam cię na imię Boga, oddal się, odjeżdżaj! Nie wiem, czy cię kocham, czy cię nie kocham, ale to jedno wiem, że nigdy nie złamię przysięgi. Miej więc litość nademną! oddal się. Och! gdyby nieszczęście jakieś spotkało cię tu, we Francyi, gdybyś zginął we Francyi i gdybym musiała przypuszczać, że to twoja miłość dla mnie stała się powodem twej śmierci, nie pocieszyłabym się nigdy, oszalałabym. Odjeżdżaj zatem, odjeżdżaj! błagam cię o to.
— Och! jakżeś piękna w tej chwili! Och! jakże cię kocham! — zawołał książę Buckingham.