Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kołami, Ach! panie de Tréville, jestem nieszczęśliwym królem; miałem jednego tylko białozora, i ten zdechł onegdaj.
— Istotnie, Wasza Królewska Mość, rozumiem tę rozpacz; nieszczęście jest wielkie. Ale, jak mi się zdaje, pozostało jeszcze Waszej Królewskiej Mości sporo sokołów, krogulców i drapieżników.
— I niema nikogo, ktoby je tresował; niema już sokolników; ja jeden tylko znam jeszcze tę sztukę. A gdy mnie nie stanie, wówczas polować się będzie z pomocą sideł, siatek i dołów. Gdybym miał choć czas wykształcić uczniów! Ale cóż! pan kardynał nie pozostawia mi wolnej chwili, prawi mi ustawicznie o Hiszpanii, prawi o Austryi, prawi mi o Anglii! Ale, a propos pana kardynała, panie de Tréville: jestem niezadowolony z pana.
Pan de Tréville oczekiwał tego zwrotu. Znał króla na wskroś i wiedział dobrze, że wszystkie jego skargi były tylko przedmową, rodzajem bodźca, którym król chciał sobie sam dodać odwagi, i wiedział, że zajdzie wreszcie tam, dokąd zmierza.
— A czemże to miałem nieszczęście wywołać niezadowolenie Waszej Królewskiej Mości? — pytał pan de Tréville, udając niezmiernie głębokie zdumienie.
— Więc to w ten sposób wypełniasz pan swoje obowiązki? — mówił król, nie odpowiadając wprost na zapytanie pana de Tréville, — więc to dlatego mianowałem pana kapitanem moich muszkieterów, aby ci mordowali mi człowieka, buntowali całą dzielnicę i chcieli podpalić Paryż, nie słysząc za to wszystko z ust pańskich ani jednego słowa nagany? Ale zresztą jestem przekonany — mówił król dalej, — że oskarżam cię nazbyt pospiesznie i że niewątpliwie ci, którzy zakłócili spokój, są już w więzieniu i że przybywasz mi donieść, iż sprawiedliwości stało się zadość.
— Najjaśniejszy Panie — odparł spokojnie pan de Tréville, — przychodzę prosić cię o coś zupełnie przeciwnego i domagać się sprawiedliwości.
— Przeciwko komu? — zawołał król.
— Przeciwko oszczercom — odpowiedział pan de Tréville.