Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niewątpliwie zadał mu trzeci cios. Tymczasem jednak posłyszano na placu gry w piłkę hałas, wszczęty na ulicy, a dwaj przyjaciele gwardzisty, którzy poprzednio zasłyszeli kilka słów jego rozmowy z d’Artagnanem i zauważyli, że po tych słowach wyszedł, wybiegli teraz ze szpadami w dłoniach i natarli na zwycięzcę, Ale Atos, Portos i Aramis pojawili się również na widowni i w chwili, gdy obydwaj gwardziści uderzyli na ich młodego towarzysza, zmusili ich do cofnięcia się. W tej samej chwili Bernajoux runął na zienię, a gwardziści, widząc, że we dwóch stoją przeciw czterem, poczęli wołać:
— Do nas tu z pałacu pana de Trémouille!
Na krzyk ten wyległo wszystko, co żyło w pałacu, i uderzyło na czterech towarzyszów, którzy teraz także nie szczędzili nawoływań:
— Do nas tutaj, muszkieterowie!
Krzyk ten głośnem rozległ się echem. Wiadomo było, że muszkieterowie są wrogo usposobieni dla Jego Eminencyi, i lubiono ich za tę nienawiść, jaką żywili dla kardynała. To też gwardziści z innych pułków, poza tymi, które służyły Czerwonemu Księciu, jak go nazywał Aramis, stawali zwykle w bójkach tego rodzaju po stronie muszkieterów królewskich. Z pośród trzech gwardzistów z pułku pana des Essarts, którzy właśnie przechodzili, dwaj pospieszyli z pomocą naszym czterem towarzyszom, trzeci zaś pobiegł do pałacu pana de Tréville, wołając:
— Na pomoc, muszkieterowie, na pomoc!
Jak zazwyczaj, pałac pana de Tréville był przepełniony żołnierzami, którzy natychmiast pospieszyli z sukursem swoim towarzyszom; bójka stała się powszechną, ale przewaga była po stronie muszkieterów. Gwardziści kardynała i dworacy pana de la Trémouille cofnęli się zatem do pałacu, zamykając za sobą jego bramy dość jeszcze szybko, aby przeszkodzić nieprzyjaciołom wedrzeć się tam razem z nimi. Ranionego jeszcze przedtem przeniesiono do pałacu, i to, jak wspomnieliśmy, w bardzo złym stanie.
Wzburzenie wśród muszkieterów i ich sprzymierzeńców doszło do szczytu; zaczęto się już zastanawiać nad tem, czyby nie podłożyć ogień pod pałac w celu ukarania tej