Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy jesteś przy zdrowych zmysłach, mój panie? — rzekł Roger.
— Jakto!
— Gdyż w przeciwnym razie, żarty te za długo mogą się przeciągnąć, a przyznam się, że nie wiele mam czasu, czekają na mnie, i pragnąłbym jak najprędzéj ukończyć tę grę, w którą się bawimy.
— Nie jest to bynajmniéj gra, — rzekł nieznajomy z największą powagą, — a jeżeli nią jest, to grasz pan w nią o całą swoję przyszłość, gdyż możesz wygrać półtora milijona liwrów.
— Skoro tak, — odrzekł Roger, — na Boga wytłómacz się pan jaśniéj.
— Czy nie jesteś pan przypadkiem zakochany? — zapytał człowiek z brodawkami, wlepiając w Rogera swoje małe oczki opalowe.
— Co do tego, — rzekł Roger rumieniąc się mocno, — uwolnij mię pan od odpowiedzi...