Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bracie Gorenflot — zawołał znowu głosik piskliwy — czy cię tu niema?
— Przecież brat Gorenflot, to ja — rzekł do siebie Chicot — odezwijmy się. Jestem, jestem, mówił, naśladując głos Gorenflota. Zadumałem się nad mową brata La Hurière i nie słyszałem, że mię wołano.
Szmer przychylny panujący po mowie La Hurièra dał Chicotowi czas do przygotowania się.
Chicot mógł się nie odzywać na wezwanie, bo nikt nie odkrywał kaptura.
Ale ponieważ, jak sobie przypominamy, obecni zliczyli się i znali się nawzajem, położenie Chicota mogło stać się niebezpiecznem.
Nie wahał się tedy dłużej.
Powstał, wszedł na mównicę i jak można najgłębiej zapuścił kaptur.
— Bracia — rzekł naśladując do złudzenia głos mnicha — jestem kwestarzem tego zakonu i jak wiecie, mogę się dostać do każdego mieszkania. Dobrodziejstwa tego używam na korzyść niebios. Bracia moi, prawił dalej, przypominając sobie wstępy mowy Gorenflota, którą mu nagle sen przerwał, bracia moi; dzień ten jest najpiękniejszym dla wiary. Mówmy bracia otwarcie, albowiem jesteśmy w domu bożym.
I cóż jest królestwo Francuskie? Ciało, jak święty Augustyn powiedział: „Omnic civitas corpus est“.
Jaki jest warunek bytu ciała? Zdrowie. Jak się utrzymuje zdrowie ciała? Umiarkowaniem.
Widoczna, że nieprzyjaciele nasi są za silni, skoro ich się lękamy, trzeba ich przeto osłabić, jak powtarzają wierni, od których znoszę jaja, mąkę, gęsi, szynki i pieniądze.
Poczekawszy, aż przebrzmią zadowolenia, mówił dalej: