Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ale przynajmniej będziesz ze mną, zanim spać się położę...
— A potem mogę spać swobodnie?
— Najswobodniej.
— Zgadzam się: ale nie będziesz miał ze mną pociechy, Najjaśniejszy panie; jestem bardzo śpiący.
— Możesz sobie ziewać.
— A! szczęśliwi przyjaciele Waszej królewskiej mości — rzekł Saint-Luc z westchnieniem.
— A! prawda, Bussy mi ich porządnie pokaleczył. — Schomberg ma goleń przebitą, d‘Epernon rękę skaleczoną, a Quelus po uściśnieniu przyjść do siebie nie może. Pozostał mi tylko d‘O, który mię nudzi i Maugiron, który w zły humor mię wprawia. — No, dalej, budź twojego pazia i każ sobie podać szlafrok.
— Wasza królewska mość raczy mię zostawić samego na chwilę.
— A to dlaczego?
— Uszanowanie...
— No, no.
— Za pięć minut będę u Waszej królewskiej mości.
— Za pięć minut, dobrze, ale nie więcej, bo przyjdę po ciebie... przygotuj tam co do śmiechu.
Król na pół otrzymawszy, co żądał, i na pół pocieszony, wyszedł.
Zaledwie się drzwi zamknęły, aliści paź zerwał się na równe nogi i rzekł:
— A! mój drogi, jakże mnie możesz opuszczać ach! jakie męczarnie! Gdyby mnie poznano... umieram ze strachu!
— Moja najdroższa — odpowiedział Saint-Luc, wskazując na służącego — Kasper będzie cię strzegł.