Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bussy skłonił się.
— Ztego, co pan słyszałeś, — mówiła Djana, wiesz zapewne, że jestem córką barona de Meridor, to jest dziedziczką majątku i znakomitego imienia przodków.
— Zdaje mi się — rzekł Bussy — że któryś baron de Meridor, mogąc pod Pawją ocalić wolność, oddał swój miecz Hiszpanom a gdy król dostał się do niewoli, żądał by mógł towarzyszyć Franciszkowi I-mu do Madrytu i podzielić z nim niewolę. Pozwolono mu, lecz potem powrócił do Francji, aby traktować o wykup.
— To mój ojciec panie. Jeżeli kiedy będziesz w zamku Meridor, zobaczysz portret Franciszka I-go, ofiarowany memu ojcu na pamiątkę. Jest on dziełem Leonarda de Vinci.
— A!... — rzekł Bussy — w owym czasie jeszcze monarchowie umieli nagradzać zasługi.
— Za powrotem z Hiszpanji, ojciec mój ożenił się. Dwóch pierwszych synów umarło. Była to wielka boleść dla barona, który stracił nadzieję odżycia w potomku. Wkrótce, zgon króla powiększył rozpacz dobrego ojca, opuścił więc dwór i zamieszkał w zamku Meridor. Tam w dziesięć lat po śmierci braci, ja się urodziłam.
Cała miłość barona zlała się na mnie; jego uczucia nie znały granic.
W trzy lata po urodzeniu, straciłam matkę; był to nowy cios dla ojca...
Nie pojmowałam, co utraciłam, uśmiechałam się a uśmiech mój pocieszał ojca, po stracie czułej żony.
Rosłam, rozwijałam się pod jego oczyma.
Jak ja byłam wszystkiem dla ojca, tak również dla mnie on był całym światem.