Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/648

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Był to ostatni akt uroczystości na cześć kardynała.
Pośrodku mostu oczekiwała karetka pocztowa. Pan Beausire schował się za jednego ze swych przyjaciół, który stanowił wyjątek z pośród całego ich grona i śmiał podnieść oczy ku tej ogólnej uciesze. Dał znak Oliwji, która wysiadła z dorożki, spotkana głośnymi okrzykami otaczających.
Oliwja wsiadła do karetki pocztowej i w uniesieniu radości rzuciła się w objęcia Beausira. Sporo czasu przeszło w ten sposób, aż nareszcie, wylewając łzy radości, dojechali do Saint-Denis, gdzie zmieniono konie, nie napotkawszy przeszkód ze strony policji.
Wszystko to widziała Joanna, nie mogąc sobie zdać sprawy, dlaczego ona tylko pozostawiona jest dotychczas w takiej niepewności.
— Dlaczegóż względem mnie dają taki dowód okrucieństwa i nie oznajmiają mi wyroku.
— Uspokój się pani — rzekł Herbert, wchodząc do pokoju.
— To nieprawdopodobne, ażebyś pan o niczem nie wiedział — odpowiedziała Joanna, pan wiesz! pan wiesz! pan musisz wiedzieć.
— Pani!...
— Jeżeli pan nie jest barbarzyńcą, proszę mi powiedzieć, czyż pan nie widzi, jak ja cierpię.
— Zabronione jest nam, młodszym stopniom służby więziennej, uprzedzać odczytanie wyroku. Czynność ta należy do pisarzy sądu.
— W takim razie muszę pana nazwać tchórzem, jeżeli na ten krok zdobyć się nie możesz — wyrzekła Joanna w uniesieniu wściekłości, która przypomniała panu de Herbert scenę wczorajszą.
— Nie, mylisz się pani — odrzekł — jeżeli mi przyrzeczesz, że będziesz się zachowywała spokojnie i że mnie nie zdradzisz, gotów jestem dla pani to uczynić.
— W takim razie mów pan.
— A przyrzekasz mi pani?
— Ależ przyrzekam, przyrzekam, przysięgam panu... mówżesz pan.
— No to zaczynam...
— Kardynał został uwolniony. Pan de Cagliostro oka-