Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech Wasza Świątobliwość raczy mnie mieć za wymówionego, odrzekł Michał-Anioł; ale tylko co podpisałem umowę z księciem Urbinu, który mnie znagla do ukończenia grobowca Papieża Juljusza.
— Jakto! zawołał Paweł III; oto od trzydziestu już lat powziąłem jedno życzenie, a dzisiaj, zostawszy Papieżem, nie mogę mu zadość uczynić?
— Ale ugoda, Ojcze Święty, ugoda...
— Gdzie jest ta ugoda? niech ją podrę.
— Jakto! zawołał z kolei kardynał Mantualiski, należący do orszaku; ale niech W. S. spojrzy na Mojżesza, którego mistrz Michał-Anioł dopiero ukończył: ten jeden posąg wystarczyłby, aż nadto, dla uczczenia pamięci Juljusza.
— Przeklęty pochlebca! szeptał po cichu Michał-Anioł.
— No, no, biorę wszystko na siebie, rzekł Papież. Ty swoją ręką zrobisz tylko trzy posągi; inni snycerze wezmą na siebie resztę, a ja odpowiadam za zezwolenie księcia Urbinu. A teraz mistrzu, do kaplicy Systyńskiéj. Jest