rzyszenia tej karecie, która nie przestanie należeć do mego orszaku.
— Natychmiast, Wasza Wysokość. Zbliż się, panie de Beausire.
Z pośród eskorty wyszedł młodzieniec lat dwudziestu czterech do pięciu, o chodzie pewnym, oku żywem i inteligentnem, i przystąpił z kapeluszem w ręku.
— Zachowasz pan karetę dla pana de Taverney — wyrzekł gubernator — i będziesz mu towarzyszył.
— Postaraj się pan, ażeby się z nami połączyli prędko — odezwała się delfinowa — upoważniam pana do częstszej zmiany koni w drodze.
Baron i jego dzieci zaczęli dziękować księżnej.
— Wszak nie jest bardzo przykrym dla pana ten odjazd? — spytała delfinowa.
— Jesteśmy na rozkazy Waszej Wysokości — odpowiedział baron.
— Do widzenia! do widzenia! — odrzekła Marja-Antonina z uśmiechem. — Do powozów panowie!... a pan, panie Filipie, na koń!
Filip ucałował rękę ojca, uściskał siostrę i wskoczył na siodło.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/247
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6e/PL_Dumas_-_J%C3%B3zef_Balsamo.djvu/page247-1024px-PL_Dumas_-_J%C3%B3zef_Balsamo.djvu.jpg)