dowiedzieć się wszystkiego. Mówiłeś mi pan o przeszłości, proszę mi coś i o przyszłości powiedzieć.
Arcyksiężna wypowiedziała tych kilka słów z gorączkowem wzruszeniem, które napróżno ukryć usiłowała.
— Jestem gotów — powiedział Balsamo — spełnić rozkaz Waszej Wysokości, ośmielam się jednakże raz jeszcze błagać, abym nie był do tego zmuszanym.
— Nigdy dotąd nie powtarzałam po dwakroć chcą, a panu już to powiedziałam.
— Pozwól mi, Wasza Wysokość, poradzić się przynajmniej wyroczni — rzekł Balsamo błagalnie. — Niech się dowiem, czy wolno mi ujawnić tę przyszłość Waszej Królewskiej Mości.
— Czy dobra, czy zła, chcę ją wiedzieć, rozumiesz pan, chcę — odrzekła Marja-Antonina z wzrastającą niecierpliwością. W dobrą nie uwierzę, bo ją wezmę za pochlebstwo; złą uważać będę za przestrogę, za którą będę panu obowiązana. Zaczynaj pan!...
Arcyksiężna wypowiedziała te wyrazy tonem, niedopuszczającym żadnej perswazji ni zwłoki.
Balsamo wziął karafkę kulistą, z krótką i wąską szyjką, o której już mówiliśmy i postawił ją na złotym talerzu.
Oświetlona w ten sposób woda mieniła się kolorami tęczy i, jak się zdawało, przedstawiała jakieś znaczenie dla bacznie wpatrującego się w nią wróżbity.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/230
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6e/PL_Dumas_-_J%C3%B3zef_Balsamo.djvu/page230-1024px-PL_Dumas_-_J%C3%B3zef_Balsamo.djvu.jpg)