Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CVI
CZŁOWIEK I JEGO DZIEŁA

Podczas gdy Marat zastanawiał się nad istnieniem duszy i sumienia, inny filozof, na ulicy Plâtrière, rozmyślał o wczorajszym wieczorze. Pytał siebie, czy rzeczywiście był winowajcą. Z głową spuszczoną, rękoma opartemi na stole, Rousseau myślał i marzył.
Przed nim leżały dwa dzieła: Emil i Umowa Społeczna. Co chwila przerzucał kartki ulubionych utworów.
— Mój Boże! mówił do siebie, odczytując paragraf z Emila o wolności sumienia, co to za zapał!
Czy to być może, abym ja się odważył napisać to? ja?! te wymysły na tron, ołtarz i społeczeństwo?
Nie dziwię się, iż ludzie gubią się w tych sofizmatach; doprawdy, jestem przewrotowcem.
I odniósł się i mierzył wzdłuż i wszerz swój gabinecik.
— Wygadywałem na władzę, iż prześladuje pisarzy. Warjatem, głupcem byłem!... Ci ludzie mają rację.