Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To zwykłe narzecze, używane przy wywoływaniu duchów.
— Obiecałeś nam, hrabio, że będziemy rozumieli.
— To, co duch odpowie, ale nie to, co ja będę mówił.
— Czy djabeł już się stawił?
— Czy obiecałem panu djabła?
— Zdaje mi się, że wywołuje się tylko djabła.
— Wszystko, co tylko jest duchem, wezwane być może.
— A więc ten duch, ta wyższa istota...
— Jest w tej chwili już w bliskim ze mną stosunku — rzekł Balsamo, wyciągając rękę w stronę obicia, poza którem były drzwi ukryte.
— Boję się — szepnęła Dubarry — a książę?
— Co prawda, wolałbym w tej chwili być pod Mahon lub Philippsburgiem.
Balsamo odezwał się posępnym i poważnym głosem, zwracając się do nich:
— Teraz kto chce się czego dowiedzieć, niech milczy i słucha.
I zwrócił się znów ku drzwiom ukrytym.

KONIEC TOMU SIÓDMEGO.