Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/415

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! nie narażaj się pan, powtórzył młodzieniec.
— Pozwólcie mi! — prosił Mirabeau.
Młodzieniec skłonił się na znak przyzwolenia i usunął się na lewo, a Gilbert stanął na prawo, obaj jako świadkowie pojedynku.
Zresztą młodzieniec wszedłszy na stopień ganku, gotów był powstrzymać Kartusza, gdyby słowo lub spojrzenie nieznajomego były niedostateczne.
Pies zwrócił głową na lewo i na prawo, jakby badając, czy ten, ku któremu powziął taką nienawiść, zupełnie jest pozbawionym pomocy.
Następnie widząc go samego i bez broni, jak wąż wyczołgał się z budy powoli, i jednym skokiem przebył jedną trzecia część przestrzeni odzielającej go od przeciwnika.
Wtedy Mirabeau złożył na krzyż ręce, i z tą potęgą spojrzenia, która na trybunie czyniła zeń Jowisza, utkwił wzrok w zwierzą.
Jednocześnie, cała elektryczność tego silnego ciała, ześrodkowała się w czole. Włosy jego najeżyły się jak lwia grzywa, i gdyby to nie była godzina, w której zachodzące słońce świeci jeszcze, ale godzina nocna, z pewnością z każdego włosa ukazałaby się iskra.
Pies zatrzymał się, patrząc na niego.
Mirabeau schylił się, wziął garść piasku i rzucił mu w oczy.
Pies warcząc uczynił drugi skok, który go zbliżył o trzy kroki od przeciwnika; lecz, teraz ten począł iść na niego.
Pies stanął nieruchomy; potem, zaniepokojony zbliżaniem się Mirabeau, wahał się jakby między gniewem a bojaźnią, groził zębami i oczami przysiadając na tylnych łapach. W końcu Mirabeau podniósł rękę z giestem nakazującym, który tak często mu się udawał na trybunie, gdy rzucał nieprzyjaciołom przekleństwo lub ironję, a pies zwyciężony, drżący, cofnął się, patrząc za siebie, czy schronienie jego otwarte i odwróciwszy się, wpadł szybko do budy.
Mirabeau podniósł głowę, dumny i wesoły jak zwycięzca z igrzysk olimpijskich.
— A! doktorze — rzekł; — pan Mirabeau ojciec, miał słusz-