Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potém na prawo, ujrzysz pani wznoszące się jak dwie kamienne strzały dzwonnice przecudownéj katedry, która zdaje się bydź umieszczoną na drodze podróżnego, dla tego żeby go oswoić z cudami, jakie ma widziéć.
Nareszcie, ogarniesz pani jednym rzutem oka miasto leżące w kształcie amfiteatru, a zanurzając ostatnie spojrzenia w polach i dolinach zieleniejących się, które przebyłaś, jak się zmusza swoje wspomnienie do zapuszczenia się w uśmiechającą się przeszłość, pożegnasz pani źrzódła szumiące, cieniste zarośle, malownicze góry Guipuscoi, bo masz do przebycia czerwone piaski, szare krzaki i bez końca horyzont Staréj Kastylii, gdzie wykrzykniesz z radości i zadziwienia spostrzegłszy dąb karłowaty lub wiąz pokrzywiony, które napotkasz przypadkiem.
Pierwszą na uwagę zasługującą rzeczą, jaką znaleźliśmy na drodze naszéj, był zamek Lerma, gdzie umarł na wygnaniu znany książę tegoż nazwiska, sławny względami jakich doświadczał od króla Filipa III, i ciężką niełaską co po nich nastąpiła. Dobra, a tém samém zamek, jaki widać z drogi, i który należał do dóbr, zabrane zostały po jego śmierci, za summę milion cztery-kroć sto-tysięcy talarów. Nikt odtąd nie zaprzątał się tym gmachem, który powoli upadał w ruinę. Dzisiaj, zawalony sufit leży