Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy niekiedy kłócimy się z sobą, i, jak syn marnotrawny, bierze on swoję część i opuszcza dom rodzicielski: tego dnia kupuję ciołka i tuczę, pewnym będąc iż nim miesiąc upłynie, powróci spożyć swoję porcyę.
Prawda że złe języki mówią, że dla ciołka on powraca, nie zaś dla mnie, ale ja wiem czego się mam trzymać w téj mierze.
Teraz, — przejdźmy do Pawła. Ponieważ pani chcesz nie tylko towarzyszyć nam na karcie geograficznéj, ale jeszcze widzieć nas tam gdzie będziemy i jak będziemy, oczyma wspomnień, trzeba więc żebym ci przypomniał Pawła.
Paweł jest istotą oddzielnego gatunku, i zasługuje na szczególną wzmiankę. Naprzód, Paweł nie nazywa się Paweł, nazywa się Piotr; mylę się nie nazywa się Piotr, nazywa się Eau de Benjoin (Woda Benzoesowa); potrójne to nazwisko oznacza jędnę osobę, czarny jest ze skóry, Abissyńczyk z urodzenia, kosmopolita z powołania.
Jak ta perfuma zakwitła na pochyłościach gór Samen, między brzegami jeziora Dembea, a źrzódłami rzeki Błękitnéj? to bardzo trudno przyszłoby jemu samemu powiedziéć, a zatém i ja tego nie powiem. Dowiész się tylko pani, że pewnego dnia gentleman-traveller, jadąc z Indyów przez odnogę Aden, i ciągnąc w górę rzeki Anaso, przejeżdżał przez Emfras